Wróciłam do domu późno. Tzw. ciężki dzień w pracy...Pacjenci tacy wyjątkowo marudni, cały dzień nic nie jadłam. Nogi od dreptania bolą.
W domu pusto, w lodówce też, zakupy nie zrobione.
Mam taką swoją ulubioną knajpeczkę, gotują jak w domu. Czasem coś "na wynos" do pracy zamawiam.
Dzwonię. Godzina 19:00. Odbiera sympatyczny męski głos: "X słucham"?
- Dobry wieczór, chciałam coś zamówić, macie jeszcze tego placka po węgiersku?
- Tak, jasne.
- Super, to proszę mi przywieść na adres: xxxx 67.
- Eee, gdzie? A to nie pani z apteki?? Zdziwienie w głosie.
- Ano, to ja. Skąd...
- Poznałeeeem. - Niemal widać uśmiech do słuchawki.
Urok małych miasteczek. :)
aptekarka incognito
W domu pusto, w lodówce też, zakupy nie zrobione.
Mam taką swoją ulubioną knajpeczkę, gotują jak w domu. Czasem coś "na wynos" do pracy zamawiam.
Dzwonię. Godzina 19:00. Odbiera sympatyczny męski głos: "X słucham"?
- Dobry wieczór, chciałam coś zamówić, macie jeszcze tego placka po węgiersku?
- Tak, jasne.
- Super, to proszę mi przywieść na adres: xxxx 67.
- Eee, gdzie? A to nie pani z apteki?? Zdziwienie w głosie.
- Ano, to ja. Skąd...
- Poznałeeeem. - Niemal widać uśmiech do słuchawki.
Urok małych miasteczek. :)
aptekarka incognito
Komentarze
Prześlij komentarz