"Wzięło mnie" na
botwinkę.
A jak aptekareczka gotuje, to…w
kuchni panuje totalna rozpierducha. Dobrze, że mam dużą kuchnię, szeroki i
długi blat, tak dwa metry od lewej ręki, metr od prawej I jeszcze kawałek z
tyłu pleców. I tak się ledwo mieszczę… Jak porozkładam warzywa, noże, garnki, i
inne dodatki to bójcie się: uciekające kurczaki do rosołu, toczące się
pomidorki i inne wieprzowinki czy deserki. No słowem rozgardiasz i chaos. Potem się posprząta.
Na razie, twórcza chwila smaków, z dużym
rozmachem - nie za długich kończyn - trwa. Puściłam sobie do towarzystwa Georga
Michaela i płytę „Ladies & Gentelman” ( co już kojarzy się z fantastyczną
zapowiedzią działań utalentowanej
aptekarki po godzinach ;)).
Gotowanie
botwinki podglądałam u dziadka Remka.
Barszcz i wszystko, co z burakami związane to Jego domena. Był czas, że tradycją stało się gotowanie co
piątek barszczu przez szanownego dziadka. Przychodził sobie niezapowiedziany do domu,
(kiedy wszyscy domownicy byli w pracy lub szkole) z odpowiednimi składnikami i
bach, ugotował garnek barszczu - do tego konieczne były ugotowane osobno
ziemniaki. Posprzątał po wszystkim i wracał do siebie.
Czasem udało mi się Go nakryć, jeśli wcześniej
wróciłam ze szkoły, wtedy podglądałam dziadka w akcji i pomagałam. Tak. Dziadek
Remek, czasami zwę Go - „don Remigio”, to człek wielu talentów. Jak zresztą
powtarzam, to jest agent nie z tej ziemi. ( o tym kiedyś też napiszę)
A oto botwinka wg mnie...Każdy ma pewnie swój ulubiony, wypróbowany już przepis ale....
Wypłukałam
botwinkę, te malutkie buraczki obrałam - w chirurgicznych (rzecz jasna)
rękawiczkach - w kolorze blue. Pokroiłam całość łącznie z liśćmi, "i włala" [et voila]- jak mawiają
Francuzi. ;)
Wcześniej
nastawiłam sobie wywar warzywny - tak lekko ponad litr, z kawałeczkiem boczku i przyprawami, (co tam kto
lubi: pieprz, sól), a jak mawia szef kuchni - don Remigio – „boczek lub kawałeczek kiełbaski
obowiązkowo.”
Do gotującego się
bulioniku, wrzucam bohatera dania: pokrojoną botwinę i gotujemy aż zmięknie.
Dodałam też ocet winny, bo nie miałam cytryny do zakwaszenia i wyszło pysznie. Na
koniec dodajemy śmietanę: 12% lub 18%, a żeby się nie zważyła - hartujemy gorącym barszczykiem. I koniec, tzn. zasiadamy do
jedzenia!
Można też zjeść chłodniejszy czyli chłodnik botwinkowy, na lato w sam raz!.
Co jest w buraku
cennego?
Burak - jest
czerwony z natury :), więc skojarzenie proste - w naszym organizmie działa korzystnie na
krew, pomaga w wytwarzaniu czerwonych ciałek i polepsza skład krwi.
Bardzo dobrze
jeść: surówkę z buraków, barszczyk, czy po prostu pić sok z buraka.
Sok z
wyciśniętych świeżo buraków należy odstawić w ciemne miejsce na min. 3 godziny
i dopiero potem wypijać.
A pomaga on:
- w likwidowaniu
chorób jelit grubego i układu pokarmowego.
- rozpuszcza
kamienie w pęcherzyku żółciowym, nerkach i pęcherzu moczowym,
zwłaszcza, gdy pije się go z sokiem z marchewki -
w proporcjach 4 części soku z marchwi, do 1 części soku z buraków (szklanka na dzień)
zwłaszcza, gdy pije się go z sokiem z marchewki -
w proporcjach 4 części soku z marchwi, do 1 części soku z buraków (szklanka na dzień)
-podnosi wydolność
organizmu przy wysiłku fizycznym.
- pomaga
w oczyszczaniu krwi
Suróweczka na oczyszczenie krwi poniżej:
Ucieramy 2 buraczki, 2 marcheweczki, 1 jabłko
i dodajemy 1 łyżkę oliwy z 1 łyżką miodu, nie dość, że smaczne to jeszcze
zdrowe.
Jedzcie buraki....!!!!
aptekareczka
Jedzcie buraki....!!!!
aptekareczka
mniam mniam
OdpowiedzUsuńaż ma się ochotę wprośić na ten barszczyk ;)