- Da mi pani coś na tulipanoze? Młody facet, ciągnący za sobą żonę z małym dzieckiem, wchodzi pewnym krokiem, z takim oto pytaniem na ustach. Na dzień dobry.
- A co to jest tulipanoza? Bo ja nie wiem...- Przyznałam się pacjentowi lekko zaniepokojona tą niewiedzą na temat być może bardzo poważnej choroby, która jegomościa dotknęła. Pomyślałam po cichu: "jakaś nowa choroba weneryczna czy co??" ( Nie wiem dlaczego tak mi się skojarzyło... ;))
- No uczulenie na tulipany. - Odpowiada on patrząc na mnie. Dziewczyna prychnęła, uśmiechając się pod nosem.
- Hm, nie słyszałam o tulipanozie szczerze mówiąc. Mogę panu dać coś ogólnie przeciw uczuleniom. Tabletki na alergię, maść jeśli ma pan wysypkę.
- Ja nie mam jeszcze nic ale koleżanki, co pracują przy tulipanach mówiły, żeby coś wziąść. Ale niee, to jak pani nie wie co to jest, to niech pani nic nie daje. Najwyżej się dopytam.
Główkowałam nad tą tulipanozą, to mnie facet zaskoczył! Wszedł szef. Zapytam może on mądrzejszy, starszy, doświadczony, zna się lepiej.
- Wie pan coś o tulipanozie?
- EE, a co to jest uczulenie na Tulip? ( lek na cholesterol ).
- Ponoć uczulenie na tulipany...
- Pierwsze słyszę, pewnie ktoś w internecie się leczył.
Na to weszła jego żona, lekarka.
- Słyszałaś coś o tulipanozie?
- A co to jest?
- Ponoć uczulenie na tulipany.
- Nie słyszałam.
- To powstała nowa jednostka chorobowa w takim razie.
- Ech, no to jak będziemy każde uczulenie "na coś" nazywać, to niedługo będziemy mieć: truskawkoze, różanoze, alergioze, byleby naukowo brzmiało!
Czego to pacjenci nie dowymyślą...
A ty potem człowieku nadążaj za tymi nowościami!
;)
ciągle ucząca się aptekareczka.
Komentarze
Prześlij komentarz