Od paru dni zastępuję koleżankę w zaprzyjaźnionej aptece. Pacjentów jeszcze nie znam, bo to parę dni zaledwie.
Wpada tu dziś starsza pani...Donośnym głosem woła od drzwi.
- "Pani magister, kierowniczka jest? Bo ja pani nie znam, a pani kierownik mnie zna, a ja sprawę mam. Wołaj pani!"
Wiek ponad 70, niemal krzyczy od drzwi, nie zważając na innych pacjentów, którzy w kolejce stoją, głos charakterystyczny, zachrypnięty, pewny, energiczna, szybciutkie ruchy. Minęła chwila zanim przyszła kierowniczka...
- "Pani magister! Daj pani 11 złotych! To znaczy, nie daj - tylko pożycz pani! Ja oddam, pani wie, ja oddam 5,5 złotego a drugie tyle stara Z...moja sąsiadka. Pani zna, my tylko tu chodzimy. Ide do niej na papieroska a ona, że nie ma! Patrz pani: <<nie masz?>> pytam, to ja skoczę do apteki...I jestem, pani magister. Oddam, aha niech pani nie gada mojej opiekunce, bo ona zaraz krzyczy. Opiekunce pani nie mów!"
- "Ja nawet nie wiem, która to pani opiekunka kochana." Mówi kierowniczka z uśmiechem.
- "Opiekunka mi mówi, że to niezdrowe. A co w tym wieku zdrowe?, powiedz pani! Co ja mogę pani po tej siedemdziesiątce? Cukier skacze, ciśnienie skacze, sama jestem. To se chociaż zapalimy z moją sąsiadką od czasu do czasu, a co!? Nawet mężowi swojemu pani nie mów! Pani ma dobrego męża?" Patrzy przy tym na Joannę podejrzliwie...
- "No mam dobrego."
- "Bo ja to miałam dwóch, paskudy straszne to były i ja ich wykończyłam te łamagi zresztą! Kwiatki od spodu oglądają. Szanuj pani męża swego - jak dobryyyy! A jak niedobryy, to pogoń drania! Lece pani magister, w przyszłym tygodniu oddam! No!"
:)
aptekareczka
Wpada tu dziś starsza pani...Donośnym głosem woła od drzwi.
- "Pani magister, kierowniczka jest? Bo ja pani nie znam, a pani kierownik mnie zna, a ja sprawę mam. Wołaj pani!"
Wiek ponad 70, niemal krzyczy od drzwi, nie zważając na innych pacjentów, którzy w kolejce stoją, głos charakterystyczny, zachrypnięty, pewny, energiczna, szybciutkie ruchy. Minęła chwila zanim przyszła kierowniczka...
- "Pani magister! Daj pani 11 złotych! To znaczy, nie daj - tylko pożycz pani! Ja oddam, pani wie, ja oddam 5,5 złotego a drugie tyle stara Z...moja sąsiadka. Pani zna, my tylko tu chodzimy. Ide do niej na papieroska a ona, że nie ma! Patrz pani: <<nie masz?>> pytam, to ja skoczę do apteki...I jestem, pani magister. Oddam, aha niech pani nie gada mojej opiekunce, bo ona zaraz krzyczy. Opiekunce pani nie mów!"
- "Ja nawet nie wiem, która to pani opiekunka kochana." Mówi kierowniczka z uśmiechem.
- "Opiekunka mi mówi, że to niezdrowe. A co w tym wieku zdrowe?, powiedz pani! Co ja mogę pani po tej siedemdziesiątce? Cukier skacze, ciśnienie skacze, sama jestem. To se chociaż zapalimy z moją sąsiadką od czasu do czasu, a co!? Nawet mężowi swojemu pani nie mów! Pani ma dobrego męża?" Patrzy przy tym na Joannę podejrzliwie...
- "No mam dobrego."
- "Bo ja to miałam dwóch, paskudy straszne to były i ja ich wykończyłam te łamagi zresztą! Kwiatki od spodu oglądają. Szanuj pani męża swego - jak dobryyyy! A jak niedobryy, to pogoń drania! Lece pani magister, w przyszłym tygodniu oddam! No!"
:)
aptekareczka
Komentarze
Prześlij komentarz