Tak. W aptece też
się zdarzają...flirciki z kawą w tle :)
Dzień dobry, bla, ble, takie tam kurtuazyjne rozmówki. Jak z każdym dostawcą towaru aptecznego.
Pewnego pięknego dnia, pana Adama rozbolała głowa. Aptekareczka z powołaniem, sprzedała jakiś lek przeciw migrenie. Następny dzień, pytanie „czy pomogło?”, wywołało lawinę zdarzeń z poradnika podrywacza. I się zaczęło. Co dzień jakieś uśmiechy. Rozmówki - już bardziej osobiste. Zapominania się (z jego strony :)), a to przybicia pieczątki do faktury, a to druku KP, a to wziął zamiast kopii faktury oryginał, to w cyferce się pomylił lub w ogóle zapomniał wziąć dokumenty. Komentarze w stylu: "to wszystko przez tę Czarną.
Szefowa zaczęła krzywo patrzeć i jeszcze bardziej krzywo komentować.
W końcu mówię, "niechże się Pan skupi na swojej pracy, bo potem mi się bura dostaje, że Pana nie przypilnowałam".
Pytanie o kawę pojawiało się niemal co dzień.
-No? kiedy ta kawa?
-Nie umówię się z Panem na kawę. Jestem zajęta.
Pan dostawca
numer 1- Adam. Zaczęło się niewinnie. Jakoś ponad rok temu
zmienił się kierowca u jednego z hurtowników. Zamiast sympatycznego dziadka - pana Józka - na, hmm gadatliwego lowelasa w okolicach pięćdziesiątki. (Chodzi o wiek rzecz jasna.)
Dzień dobry, bla, ble, takie tam kurtuazyjne rozmówki. Jak z każdym dostawcą towaru aptecznego.
Pewnego pięknego dnia, pana Adama rozbolała głowa. Aptekareczka z powołaniem, sprzedała jakiś lek przeciw migrenie. Następny dzień, pytanie „czy pomogło?”, wywołało lawinę zdarzeń z poradnika podrywacza. I się zaczęło. Co dzień jakieś uśmiechy. Rozmówki - już bardziej osobiste. Zapominania się (z jego strony :)), a to przybicia pieczątki do faktury, a to druku KP, a to wziął zamiast kopii faktury oryginał, to w cyferce się pomylił lub w ogóle zapomniał wziąć dokumenty. Komentarze w stylu: "to wszystko przez tę Czarną.
Szefowa zaczęła krzywo patrzeć i jeszcze bardziej krzywo komentować.
W końcu mówię, "niechże się Pan skupi na swojej pracy, bo potem mi się bura dostaje, że Pana nie przypilnowałam".
-A kiedy się na
kawę umówimy?
-Nie umówimy się
na kawę.
-A czemuż to?
-Bo pan jest za
stary i nie w moim typie- odpowiedziałam zgryźliwie.
-Co proszę?? A to jędza. Za stary…hahaha.
Pytanie o kawę pojawiało się niemal co dzień.
-No? kiedy ta kawa?
-Nie umówię się z Panem na kawę. Jestem zajęta.
-Ale zajęta, czy
zajęta?
-Jedno i drugie.
-Ale jeśli chodzi o faceta to mi nie przeszkadza. Hmm. Uwielbiam takich gości, co to na kilkanaście frontów działają...Żona w domu obiadki, kapcie, kawusia z mleczkiem, a on w każdej aptece po drodze bajer z panią w białym fartuchu dla sportu, chociaż na uprawiającego sport nie wygląda.
-Ale mi tak, a mojemu
facetowi to by przeszkadzało na pewno jeszcze bardziej. Jest duży, łysy i
zazdrosny, po co panu kłopoty?
-Hahahaha myślisz,
że mu nie dam rady? Zresztą nie wierzę Ci, Ty z łysym? eee
-Wie pan, ja mam
nietypowe gusta. Zdziwiłby się pan.
Komentarze
Prześlij komentarz