- Czekasz na mutrę, ołmę? Starszy pan z laską, niepełnym uzębieniem, podchodzi do ławki na której siedzę i mnie dopytuje.
- Ja? Czekam, aż aptekę otworzą.
- A do aptyki? joł tyż. Bo chcał zapytać o leki.
- Niech pan pokaże, to panu powiem.
- Pokazał kartkę z lekami ja mu odpowiedziałam na pytania.
Zbaraniał i mówi:
- To ty soł znasz?
- No muszę, bo tu pracuję.
Zaniemówił, otworzył szeroko oczy, na to nadszedł szef.
- Chyba mam sobowtóra. Powiedziałam na głos i zaprosiłam pana starszego do apteki.
Już zrozumiał...
Przypominało mi się, że kiedyś już w poprzedniej pracy pacjent też mi wmawiał, że śpiewałam w chórze kościelnym na mszy odpustowej w osiedlowym kościele.
- Bardzo ładnie pani śpiewa! Na dzień dobry pacjent komplementuje.
- Ja to proszę pana śpiewam czasem, owszem ale pod prysznicem lub w aucie jak nikt nie słucha.
- E, no widziałem panią na wczorajszej mszy z tym chórem, co do nas gościnnie przyjechał. Od razu pomyślałem, że pójdę i pogratuluje naszej pani z apteki występu.
- To muszę pana rozczarować.
- A może siostrę pani ma?!
- Nie mam siostry, może to mój sobowtór?
- No rękę dałbym sobie uciąć, że to pani!
:)
aptekareczka
Komentarze
Prześlij komentarz